Ten temat jest poświęcony naszym przykrym, śmiesznym, głupim zdarzeniom, które przytrafiły się nam lub koleżanką w szkole. To ja zacznę... O sznurówkach, które mi opcięła pani od matematyki mówiłam już w innym temacie ( "Najlepsze teksty nauczycieli" ) No to postanowiłam opisać jeszcze 2 beznadziejne zdarzenia. To była lekcja matematyki... Jakaś nauczycielka ( chyba od przyrody ) wpuściła nas do klasy, ponieważ pani się spóźniała. Ja jak zwykle nie miałam pracy domowej. No cóż przyjaciółki też nie miały i dlatego musiałam ją sama napisać. Już byłam w połowie zadań, odwracam się cała klasa stała. Nawet moja naj koleżanka z ławki, która przecież tak lubi się przeglądać przed lekcja w lusterku i nie ma zamiaru podnosić się, bo będzie miała nogi krzywe ( jak to powiada ) Jeszcze bardziej przechylam głowę w prawo i widzę panią od matematyki stojącą przede mną i patrzącą co robię. No oczywiście stała już tak z 2 minuty i nawet nikt mnie nie szturchnął żebym się odwróciła. No cóż dostałam jedyneczkę do dziennika i uwagę ;]
A druga przygoda z resztą się też zdarzyła na matematyce ( coś ten przedmiot mnie prześladuje )
Na lekcji wtedy to było początek szóstej klasy. Przypominaliśmy sobie pola i obwody. Pani dała zadanie z powierzchnią domu, a ja jak to ja wyskoczyłam z pytaniem: Czy pole powierzchni domu można obliczyć np. razem z lodówką. Oczywiście cała klasa wyskoczyła z śmiechem. Ja jestem już z takich rzeczy znana, żadna nowość uwierzcie... Potem moje koleżanki pytały mnie: Jaka jest twoja powierzchnia ogródka razem z kwiatkami ? Więc jak powiem coś głupiego na forum to już chyba musicie się zacząć przyzwyczajać. W końcu jestem śliczną blondynką.
|