UWAGA
W Filarach trwają prace nad organizacją i systemem gry.
Z tego powodu uniwersum jest w stanie nienadającym się do rozgrywki. Do czasu, daj Boże, bo poukładanie tego potrwa.
Prosimy o wyrozumiałość i cierpliwość.
Zapraszam do dyskusji - rewolucję czas zacząć C:
TEMAT
(Jest to historia osadzona w uniwersum stalkera. http://pl.wikipedia.org/wiki/S.T.A.L.K.E.R. Opowiada historię trzech stalkerów : Szarego , Solejuka i Wilczarza [Mwahahah! xD] i jest napisana w formie dziennika tego ostatniego. Jakżeby inaczej )
Dzień pierwszy
- Mówię ci , nawet jeśli coś tam znajdziemy , to po drodze będzie kurewsko dużo potworów! - stwierdził Szary. - Wilczarz , dobrze wiesz , jak tam jest niebezpiecznie!
Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Szary zawsze był niechętny niebezpiecznym wyprawom.
- No właśnie! Więc pomyśl , ile tam będzie artefaktów , sprzętu , który zostawili inni...Dobrze wiesz , że w Zonie niełatwo przeżyć , a poza tym przyda nam się dopływ gotówki. Jeśli tak dalej pójdzie , to niedługo nie będzie stać nas nawet na dobrą wódkę. - popatrzyłem smętnie na trymaną w dłoni szklankę wódki - Potrzebujemy tej kasy. Słyszałeś plotki - doliny pełne artefaktów...
- Taa. Artefaktów , anomalii rozrywających na strzępy każdego stalkera , potworów...Ale masz rację - bez tej kasy długo nie pociągniemy.-Szary pociągnął łyk ze szklanki - Ale nawet jeśli znajdziemy artefakty to komu je sprzedasz?
- Już ty się o to nie martw. Znalazłem świetnego kupca. To co? Wyruszamy sami czy bierzemy kogoś ze sobą?
- Solejuk chciał iść. Też ma problemy finansowe. Więc powiedzieć mu , że wyruszamy jutro o siódmej , tak?
- Tak. Tylko solidnie się przygotujcie : prowiant na tydzień , zapas amunicji , bandaże , apteczki , latarki...
- Nie jestem kotem. - warknął Szary - Solejuk zresztą też. Już ty się o nas nie martw.Do jutra.
- Taa...Na razie.
Szary wstał , zapłacił właścicielowi baru za alkohol i odszedł Dopiłem swą wódkę i wstałem. Wokół mnie siedziało wielu innych stalkerów , każdy z bronią przy sobie. Ha , w Zonie nawet iść się napić nie można bez broni , pomyślałem , po czym podobnie jak Szary poszedłem przygotować się do drogi.
Dzień drugi
O umówionej godzinie spotkałem się razem z Solejukiem i Szarym na skraju "miasteczka" stalkerów , zwanym często Barem (od jedynego chyba w Zonie lokalu). Po szybkim przeglądzie broni
oraz ekwipunku wyruszyliśmy do obszaru na północ od Baru - Czerwonego Lasu.Jest to skażony , pełen mutantów oraz anomalii obszar. Liczymy na to , że znajdziemy jakiś nowy typ mutanta , z którego możnaby zrobić trofeum. A nawet jeli nie to chcieliśmy poszukać artefaktó - wspaniałych wytworów anomalii , które pozwalały człowiekowi np. na przeżycie dużej dawki promieniowania , porażenia prądem , kontaktu z niebezpiecznymi chemikaliami , czy powstrzymanie krwawienia bez użycia bandaży.
- Spóźniłeś się , Wilczarz. - stwierdził Solejuk , gdy byłem już na miejscu
- Dziesięć minut cię nie zbawi
- Może. Ale wolę przejść jak najwięcej przed zmrokiem. Bądź co bądź te jebane pijawki trudno zobaczyć już w dzień , a co dopiero w nocy. - wzdyrgnął się , najwyraźniej wspominając ostatnie nocne spotkanie z pijawkami - Chodźmy już.
- Dobra.
Szliśmy bez przeszkód jakieś 4 godziny. Biorąc pod uwagę faunę Zony było to dość długo. Właśnie zatrzymaliśmy się na chwilę odpoczynku , gdy Szary sięgnął po swój karabin:
- O , kurwa. NIbypsy.
NIbypsy to zdeformowane pod wływem Zony wilki i bezdomne psy. Były o wiele sprawniejsze , silniejsze i groźniejsze od tych "zwykłych" . I właśnie ich sfora zmierzała w naszą stronę.
- NO to nici z odpoczynku - stwierdziłem i sam dobyłem swego karabinu. Cała nasza trójka rozpoczęła ostrzał. Do cwili , gdy nibypsy dobiegły do nas było ic tak gdzieś o połowę mniej. Czyli trzy.
Schowałem swój karabin na specjalny uchwyt przy plecaku i dobyłem w jednej ręce długi nóż wojskowy , a w drugiej krótki , jednoręczny pistolet. I rzuciłem się w stronę nibypsów.
---------------------------------------------------
Godzinę później opatrywałem swe rany , przy niewielkiej pomocy Szarego.
- Ty to jesteś pojebany. - stwierdził Szary.
- Gdyby nie ja to was teżby pogryzły - warknąłem - pozatym wolę oszczędzać amunicję.
- I iść na noże z nibypsami? Daj spokój. Prawie cię zabiły. No ale przynajmniej nie masz żadnych ran uniemożliwiających walkę. Dobra , jesteś już opatrzony. Możemy w zasadzie rozbić obóz : zaszliśmy na skraj Czerwonego Lasu.
„Jeszcze się taki nie urodził i nie pojawił pod słońcem, co by potrafił ujarzmić nasza potęgę. Myśmy przywykli do tego, aby panować nad cudzymi ziemiami, a nie by kto inny nad naszą; i tego jesteśmy pewni, póki istnieje wojna i miecz...”
Komplet by T*D
Offline
Dość interesujące ale jedna uwaga. Jeśli to dziennik to nie powinny występować dialogi.
Offline
Cóż...w zasadzie się tego nie trzymam jak widać Ciekawostka : Stalkerzy mają dzienniki (zwykle) w swoich PDA , więc nagrywanie rozmów w dziennikach jest możliwe (http://pl.wikipedia.org/wiki/Palmtop)
„Jeszcze się taki nie urodził i nie pojawił pod słońcem, co by potrafił ujarzmić nasza potęgę. Myśmy przywykli do tego, aby panować nad cudzymi ziemiami, a nie by kto inny nad naszą; i tego jesteśmy pewni, póki istnieje wojna i miecz...”
Komplet by T*D
Offline